sobota, 12 stycznia 2008

Edukacja Zbyszka Ziobro

Obserwując byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę można mu tylko współczuć, że dowiaduje się on co chwila różnych nowych, perwersyjnych rzeczy będąc im poddany niczym ofiara praktyk markiza de Sade.


Pierwszym podszeptem Złego naruszającym nieskalaną duszę Zbyszka było szatańskie domniemanie niewinności, które jakoby nie pozwala ministrowi demokratycznie wybranego rządu nazywać kogo zechce – zabójcą.


Zdecydowanie złą wiadomością z drzewa poznania dobra i zła była informacja, że areszt jest jedynie tymczasowy, nawet wobec osoby wspaniałomyślnie wskazanej przez tego ministra demokratycznie wybranego rządu.


Patriotyczne serce Zbyszka, nawet gdy będzie się go nazywać „polskim Eliotem Nessem”, od razu wyczuje fałsz w przeszczepianiu na polski grunt anglosaskiego, barbarzyńskiego pojęcia konfliktu interesów. Przecież stanowiąc prawdziwe przedmurze polskiego systemu prawnego nasz oddany Prokurator Generalny potrafiłby się sam przesłuchać, nie tracąc ani krztyny ze swojego legendarnego obiektywizmu.


Dlatego boję się pomyśleć do jakiego zdeprawowania umysłu naszego brylantu aplikacji prokuratorskiej dojdzie w momencie gdy dowie się on, że istnieje tak zgniła moralnie instytucja jak tajemnica adwokacka, która narusza Jego święte prawo do poznania wynagrodzenia każdego adwokata bez zgody jego klienta.


I tylko dziw bierze, że na koniec ten nasz polski heros, Magister Sprawiedliwości nie schronił się jeszcze w objęciach swojskiego terminu, ukutego przez inną tęgą prawniczą głowę:

w... „kręgu podejrzeń”.

Brak komentarzy: