sobota, 24 listopada 2007

Kazimierz Górski powinien podziękować Kaczyńskim za awans do Euro 2008

Wiemy, że ten awans był możliwy przede wszystkim dzięki „obsesji” Kaczyńskich nt. walki z korupcją. To przez korupcję Kazimierz Górski nawet nie miał z kogo zestawić drużyny. O osiągnięciach Gmocha, Piechniczka, Engela i Janasa z litości nie będę wspominał.

Szkoda, że Górski nie dożył rezultatów rządów Kaczyńskich i awansu do Mistrzostw Europy, a przez to musiał prowadzić swoją mierną, zniszczoną korupcją reprezentację jedynie na mniej prestiżowych Mistrzostwach Świata.

O walce z korupcją w sporcie w jego czasach nie było wtedy mowy a samotną walkę z korupcją na innych frontach prowadził sędzia Kryże. W końcu Kaczyńscy snuli wtedy najwyżej wspomnienia z Artieku, a Lech Kaczyński nie mógł wtedy przypuszczać, że kilkanaście lat później zasiądzie przy wódce z Kiszczakiem (temu się pewnie wtedy dla odmiany nie śniło, że strażnik miejski zostanie generałem).

W końcu to za czasów Kaczyńskiego - walka z piłkarskimi układami - przyniosła efekty. Jak wiemy Michał Listkiewicz już dawno poszedł siedzieć a minister Lipiec wspólnie z Kaczyńskimi odbiera zasłużone uwielbienie i chwałę. Cieszy również coraz lepsza gra polskich klubów w europejskich pucharach.

Ale jeśli kogoś jeszcze nie przekonał ten wywód to wystarczy, że przypomni sobie wywieszoną na limuzynie Prezydenta Kaczyńskiego flagę Indonezji.

Prawdziwi kibice pamiętają i temu gestowi złożono hołd w sobotę na trybunach Stadionu Śląskiego.

 


Polska - Belgia

środa, 14 listopada 2007

Honor oficera CBA

„Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor”. Nic dziwnego, że Beck będąc oficerem wyjątkowo cenił sobie honor.


Z honorem oficerskim w odniesieniu do służb specjalnych jest jednak pewien problem. Służby takie praktycznie z definicji muszą postępować niehonorowo. Między innymi Polski kodeks honorowy stanowi, iż:



Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
-denuncjant i zdrajca,
-kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją,
-obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi

Ponadto tradycyjnie bycie utrzymankiem kobiety jest oceniane jako ujma na honorze. Jednak autorzy kodeksów honorowych nie przewidzieli finansowania utrzymanka przez państwo. Tak czy owak po rewelacjach Newsweeka można by mieć pewne wątpliwości co do honoru tajemniczego „Tomasza Piotrowskiego”.


Na całe szczęście, że ustawa o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym rozwiązała również problem honoru oficerskiego. W CBA nie ma oficerów.


I tylko dziennikarze należących do „szerokiego frontu” mediów („Gazeta Wyborcza”, „Dziennik”, „Rzeczpospolita”, „Wprost”, „Przegląd”, TVN24, IAR, RMF i wspomniany już „Newsweek”) usiłują w dalszym ciągu nazywać agentów CBA – oficerami, pewnie by rzucić na nich zarzut splamienia oficerskiego honoru.

sobota, 10 listopada 2007

Jarosław Kaczyński – dziecko ulicy?

W niedawnym wywiadzie dla „Faktu” odchodzący premier powiedział, że nie wychował się na podwórku ale w „lepszych miejscach”. Jesteście ciekawi co to za „lepsze miejsca”? Proszę bardzo.


Jarosław Kaczyński wyjaśnia tą tajemnicę w wywiadzie rzece z Karnowskim i Zarembą:

A poza tym toczyliśmy bitwy - na kamienie. To też jakaś pozostałość wojny. Byłem wtedy częstym pacjentem pogotowia ratunkowego. Wystarczyła drobna sprzeczka. Przeważnie chłopcy z mojej ulicy - Lisa Kuli - walczyli z chłopcami z trójki, dużego bloku przy Placu Inwalidów. Najpierw chodziłem się do tego bloku bawić do piaskownicy, a potem głównie walczyłem.

Źródło: "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich", s. 41

Jak widać, już wtedy kształtowała się ofensywna orientacja Prezesa PiS. Nie wystarczało mu własne podwórko i wiedziony chęcią zdobyczy terytorialnych pozwalał by wychowywała go ulica.

Teraz sens wypowiedzi jest jasny – premier zwyczajnie patrzy z góry na takich cieniasów, którzy ograniczali się do własnego podwórka.

piątek, 9 listopada 2007

Największa zagadka rządów Prawa i Sprawiedliwości

Moim zdaniem nie są nią „kwity" na Sikorskiego, bicie rekordów w zmianach na stanowisku Ministra Finansów czy nawet fonoteka Ziobry. Chodzi o dekomunizację i stosunek do niej.


O ile wiem PiSowskie pomysły na dekomunizację nie nabrały nawet kształtu projektów ustaw, gdzieś zaginął słynny podobno prawie gotowy już projekt ustawy deubekizacyjnej czy dezubekizacyjnej.


Tak więc o tym jak wyglądała dekomunizacja w wykonaniu PiS możemy oceniać patrząc na faktyczne działania tej partii i tworzonego przez nią rządu. A w rządzie i okolicach mieliśmy prawdziwy festiwal postaci związanych z poprzednim systemem.


Z jednej strony niby sprawa Kaczmarka pokazała negatywny stosunek PiS do członkostwa w PZPR. Z drugiej strony w rządzie mieliśmy byłego aparatczyka PZPR - Wojciecha Jasińskiego, PRLowskiego prokuratora Wassermanna potem PRONowca Karskiego, a na jego zapleczu m.in. słynnego McSurmacza. Zaskakująca była też ofensywa zasłużonych PZPRowców na władze Polskiego Radia - słynnej trójcy Czabański, Targalski, Wolski. I wreszcie we wspomnianym przypadku Kaczmarka „ustami" Prezydenta bywał często prezydencki minister Maciej Łopiński - wieloletni członek PZPR.


W temacie dekomunizacji to była jedynie rozgrzewka bo przecież Prawo i Sprawiedliwość stawiało też na prawdziwe gwiazdy:

Pułkownik Henryk Biegalski, powołany w lutym 2006 r. przez premiera na wniosek Zbigniewa Ziobry na szefa Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Jakie szczególne zasługi miał Biegalski można poczytać w relacji świadka zamieszczonej przez Igora Janke na jego blogu. Po publikacji Wyborczej na temat jego przeszłości i zeznaniach świadka wszczęto postępowanie sprawdzające w związku z popełnieniem zbrodni komunistycznej a Biegalski został odwołany z funkcji.


Konrad Kornatowski, do czasu pamiętnej afery Komendant Główny Policji, wcześniej . Zgodnie z tzw. raportem Rokity - Sprawozdaniem Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej Do Zbadania Działalności MSW, odpowiedzialny za tuszowanie zabójstwa na komisariacie MO. Kornatowskiego w dość osobliwy sposób bronił premier Jarosław Kaczyński:


- I wreszcie rzecz, o której może nie powinienem mówić, bo brzmi dość zabawnie - a chodzi o ludzkie życie - ale to wszystko zaczęło się od kradzieży kury - taka była przyczyna zatrzymania tego pana, który później, wedle ówczesnych ustaleń, zmarł na zawał serca.


Cóż można na to powiedzieć? Co do wiary w „ówczesne ustalenia" musiałby się chyba wypowiedzieć Bronisław Wildstein. IPN wszczął postępowanie w sprawie zbrodni komunistycznej.


Sędzia Andrzej Kryże, w rządzie PiS Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwość. W styczniu 1980 r. skazał trzech opozycjonistów za udział w manifestacji 11 listopada 1979 r. W uzasadnieniu sędzia Kryże użył słów, których nie powstydziłby się reżim Łukaszenki: „Demonstracyjnie okazali lekceważenie wobec Narodu Polskiego, (...) zarzucając mu m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym...". W sierpniu IPN wszczął postępowanie sprawdzające w związku z podejrzeniem popełnienia zbrodni komunistycznej.


Czy ta trójka domniemanych zbrodniarzy komunistycznych miała być symbolem dekomunizacji według Prawa i Sprawiedliwości? Jak PiS mógł to pogodzić z własnym programem? Nadal pozostaje to dla mnie zagadką.


Może ktoś wytłumaczy mi ten fenomen?